Wzrosty nie mają końca… na razie
Ceny mieszkań na polskim rynku pierwotnym zamierzają nieco poszaleć – prognozy Banku Pekao są jasne: wzrosty potrwają aż do pierwszego kwartału 2025 roku. Potem ceny zaczną się nieco uspokajać, ale przez najbliższe lata możemy spodziewać się podwyżek na poziomie prawie 15%. Fajnie dla inwestorów, gorzej dla przeciętnego Kowalskiego, który marzy o własnych czterech kątach. Według modelu ekonometrycznego, średnia cena metra kwadratowego może osiągnąć średnio 15,5 tys. zł, co oznacza 22-procentowy wzrost w porównaniu do obecnych poziomów (12,7 tys. zł).
Europa schodzi z cen, Polska – nie bardzo
O ile reszta Europy zdaje się złapać oddech i ceny mieszkań tam powoli spadają, o tyle Polska zdecydowanie idzie pod prąd. Nasze ceny wciąż rosną, pokazując, że rynek nieruchomości ma własne, dość nieprzewidywalne, zdanie na temat ekonomii. Na przykład, w drugim kwartale 2023 roku, ceny mieszkań w Europie spadały niemal o 1% rok do roku, podczas gdy w Polsce dynamika była odwrotna.
Kredyt drogi jak nigdy, ale kto bogatemu zabroni
Wysokie stopy procentowe mogłyby powstrzymać niejednego kredytobiorcę, ale statystyki pokazują, że Polacy nie dają za wygraną. Program „Bezpieczny Kredyt 2 proc.” to nasz bohater – pomógł wielu wsiąść na pokład marzeń o własnym M. I choć kredyty są drogie, to dzięki temu programowi przynajmniej część z nas mogła sobie pozwolić na zakup mieszkania bez zbytniego uszczerbku na domowym budżecie. Program ten w 2023 roku odpowiadał za 38,9% sprzedaży kredytów mieszkaniowych.
Imigranci mieszają na wynajmie, ale co dalej?
Imigranci, głównie z Ukrainy czy Białorusi, na razie mieszkania wynajmują, nie kupują. To zwiększa popyt na rynku wynajmu, co z kolei pcha ceny w górę. Ale kto wie, może niedługo zaczną przymierzać się do zakupu, co z pewnością zmieni dynamikę na rynku kupna. Według raportów, w regionach, gdzie osiedla się najwięcej imigrantów, dynamika cen mieszkań jest wyższa niż średnia krajowa.
Czy to już czas na spadki? Cierpliwości…
Zgodnie z prognozami, po rekordowym III kwartale 2024 roku, w którym wzrost cen ma osiągnąć ok. 25% rok do roku (szczyt cenowy), ceny zaczną spokojnie opadać. Ale nie spodziewajmy się gwałtownego spadku – będą to raczej delikatne obniżki cen, które staną się jak balsam nakładany miejscowo na rany przyszłych nabywców.
Na rynku nieruchomości szykuje się ciekawy okres. Wszystko wskazuje na to, że mimo przewidywanych w przyszłości obniżek, droga do tanich mieszkań będzie długa i wyboista. Ale z drugiej strony, dynamika rynku daje nadzieję, że każdy, kto dziś staje przed trudnym wyborem – czy kupić, czy jeszcze poczekać – wkrótce znajdzie odpowiedź na to palące pytanie. A rządowy program? Okaże się, czy to tylko chwilowa kula u nogi podnosząca ceny mieszkań, czy może stały element krajobrazu, który pozwoli Polakom zamieszkać na swoim.